Playoffs... Łezka się w oku kręci gdy przypominam sobie 1.
Rundę Playoffs 2014: 8 serii, 7 z nich wyrównanych, 5 z nich zakończone dopiero
po 7 meczach, wybitnie mocny zachód i jak zwykle wyrównany wschód. Pierwsze 4
dni posezonowych rozgrywek w tym roku w żaden sposób nie przypominają tych
sprzed dwóch lat. W trzynastu rozegranych meczach mieliśmy tylko 3 które trzymały w
napięciu do samego końca i miały jakąś intensywność przypominająca playoffs. Na
zachodzie blowout za blowoutem, a na wschodzie jak na razie brak oznak oczekiwanych
niespodzianek.
Przypatrzmy się każdej pierwszo-rundowej rywalizacji w RANKINGU od NAJMNIEJ CIEKAWEJ do DOŚĆ CIEKAWEJ
Miejsce 8.
SAN ANTONIO SPURS – MEMPHIS GRIZZLIES (2-0)
Pierwszy mecz +32 dla Spurs, drugi już tylko +26. Może w
czwartym meczu uda się zejść do jednocyfrówki? Nah...
Matt Barnes powiedział, że Kawhi Leonard to jego kumpel i spędzają razem wakacje. To tyle ciekawego w rywalizacji Spurs-Grizzlies
Miejsce 7. LOS ANGELES CLIPPERS – PORTLAND TRAIL BLAZERS
(1-0)
Mieliśmy na razie tylko jeden mecz w którym Chris Paul szkolił Lillarda, a Blake Griffin znęcał się nad skrzydłowymi Blazers. Kto wie, może
Blazers jakimś cudem wygrają dwa mecze u siebie ale i tak wszyscy wiemy jak to
się ostatecznie skończy. Portland jest gorsze na każdej pozycji.
Miejsce 6. GOLDEN
STATE WARRIORS – HOUSTON ROCKETS (2-0)
Houston Rockets to jeden z najgorszych defensywnych zespołów
w historii playoffs. W pierwszym meczu poddali się już po 5 minutach, w drugim
zajęło im to trochę dłużej. Smaczku rywalizacji miała dodać kontuzja Stephena
Curry ale jak się okazuje zespół który wygrał 73 mecze w sezonie zasadniczym
nie zrobił tego tylko dzięki jednemu zawodnikowi.
Liderem Houston jest oczywiście Corey Brewer który zdobył w
dwóch meczach 5 punktów rzucając 1/9 rzutów
Miejsce 5. MIAMI
HEAT – CHARLOTTE HORNETS (1-0)
Mecze jak ten sprawiają że nadal mylę Hornets nazywając ich
Bobcats. Jak można stracić 41 punktów w pierwszej kwarcie przeciwko zespołowi
który nie umie rzucać za 3? Kiedy Luol Deng pizga ci 31 punktów to wiedz że coś
się dzieje...
Jeśli Steve Clifford (trener CHA) znowu wystawi Cody Zellera
naprzeciwko giganta Whiteside’a to jebne ryjem w gruz. Lubię Hornets, Batum to
debeściak ale jak porządnie nie przemeblują koncepcji to może skończyć
się w 5 meczach.
Miejsce 4. ATLANTA
HAWKS – BOSTON CELTICS (2-0)
Z perspektywy fana Celtics:
Przegrywać 17 pkt do przerwy -> odrobić straty ->
stracić Avery Bradleya -> przejebać mecz 1 punktem -> nabrać pewności siebie
przed meczem nr 2 -> dostawać w dupę 24-3 po 5 minutach gry -> zacząć
odrabianie strat przeciwko Hawks którzy nie grają lepiej niż my -> zdać
sobię sprawę że Crowder gra na jednej nodze -> zdać sobie sprawę że nikt tu
nie potrafi trafić do kosza -> przejebać drugi mecz grając najgorszą
koszykówkę w historii Boston Celtics.
Jako kibol pocieszam się jedynie tym że sprawdza się mój odrealniony scenariusz i Bostończycy już nigdy nie przegrają... Jednak prawda jest taka że
jedyni zawodnicy którzy potrafią rzucać za 3 (Avery Bradley, Kelly Olynyk)
doznali kontuzji a bez opcji dystansowej nie da się skonstruować ataku,
Crowdera boli noga, Jeff Teague ogrywa Isaiah Thomasa, Paul Millsap to boss a
Jared Sullinger to grubas.
Z perspektywy neutralnego kibica:
Zacięte Game 1 dawało nadzieję na 7-meczową serię ale
Game 2 to prawdopodobnie jeden z najgorszych meczów w historii NBA Playoffs i
podejrzewam że żeński zespół Chimki Moskwa albo Wisły Can Pack Kraków dałby
radę obu drużynom. Nie oglądajcie tego dalej jeśli podniecają was efektowne akcje,
wsady i ogólnie rzecz biorąc normalna koszykówka w której dwa zespoły trafiają
piłką do kosza. Mecze w Bostonie będą totalną defensywną rzeźnią i pokazem
nieudolnej gry ofensywnej o brzmieniu pisku kredy po tablicy...
Miejsce 3. TORONTO RAPTORS – INDIANA PACERS (1-1)
Odtąd zaczyna się prawdziwa zabawa.
Raptors nie zawiedli swoich kibiców i po raz kolejny przegrali na otwarcie. DeRozan i Kyle Lowry byli zgodnie z planem beznadziejni,
a Dwyane Casey zgodnie z planem okazał się słabym trenerem kiedy chwila tego
wymaga.
W dwumeczu Paul George zdobył 61 punktów (20 na 37 w
rzutach) przy zsumowanych 53 punktach DeRozana i Kyle Lowryego (17/63!!!). Jedyne
co potrzebuje PG-13 by wyeliminować Toronto to odrobina pomocy od Monty Ellisa,
Georga Hilla i ewentualnie jeszcze jakiegoś big-mana (no, w sumie to dość dużo pomocy mu potrzeba).
Tak czy owak.. na awans nie zasługuje ani Indiana ani
Toronto.. błeee
Miejsce 2.
CLEVELAND CAVALIERS – DETROIT PISTONS (1-0)
Cavaliers wygrają tą serię szybciej niż się spodziewałem ale
przynajmniej Pistons sprawią po drodze parę problemów i postarają się by każdy
mecz był wyrównany jak ten pierwszy w którym Reggie Jackson
nasrał do własnego łóżka w końcówce.
Clevelandowe trio (LBJ-Love-Irving) wyglądało fantastycznie
zdobywając razem aż 81 punktow.. ale to tylko pierwszy mecz. Czekamy aż
defensywa Love’a i Irvinga znowu stanie się obiektem żartów. Może w meczach z
Pistons, a może dopiero w kolejnych rundach.
Miejsce 1.
OKLAHOMA CITY THUNDER – DALLAS MAVERICKS (1-1)
Game 1 był najlepszym przykładem dlaczego te playoffy są tak
bardzo zjebane. Prawie 40-punktowa porażka Mavs z lepszym pod każdym względem
rywalem. Na myśl o trzech kolejnych takich klęskach teksańczycy pewnie przykładali
sobie pistolety do skroni.. ale chuy, na kolejny mecz trzeba przecież wyjść i
przejebać z honorem.
Więc wyszli na mecz... i Kevin Durant im go wygrał.
33 oddane rzuty, 26 pudeł, tylko 21 punktów, 7 strat. To był najgorszy mecz w jego życiu. Występ
którym przebił najgorsze hity Russella Westbrooka co jest wybitnym wyczynem.
Ale z drugiej strony to co mógł zrobić skoro po drugiej stronie był Raymond
Felton? Superstar, wybitny atleta, najlepszy zawodnik w historii New York
Knicks, miłośnik hamburgerów i pączków.
To był jeden z najdziwniejszych meczów jakie kiedykolwiek widziałem
i już nie mogę się doczekać co się będzie działo w kolejnych? Salah
Mejiri znowu zatrzyma Enesa Kantera w Irańsko-Tureckim starciu wszechczasów??? Jezusmaryja..
_______________
MVP pierwszych czterech dni rywalizacji:
KEVIN DURANT (Dallas Mavericks)
Dzięki Kevinowi uwierzyliśmy że cuda zdarzają się także w
koszykówce. Najlepszy występ Mavericka od czasów gdy Dirk zdobył dla Dallas
mistrzostwo w 2011 roku.
Kevin
Durant, You the Real MVP.