środa, 20 kwietnia 2016

Playoffs Shootaround, część 1



Playoffs... Łezka się w oku kręci gdy przypominam sobie 1. Rundę Playoffs 2014: 8 serii, 7 z nich wyrównanych, 5 z nich zakończone dopiero po 7 meczach, wybitnie mocny zachód i jak zwykle wyrównany wschód. Pierwsze 4 dni posezonowych rozgrywek w tym roku w żaden sposób nie przypominają tych sprzed dwóch lat. W trzynastu rozegranych meczach mieliśmy tylko 3 które trzymały w napięciu do samego końca i miały jakąś intensywność przypominająca playoffs. Na zachodzie blowout za blowoutem, a na wschodzie jak na razie brak oznak oczekiwanych niespodzianek.


Przypatrzmy się każdej pierwszo-rundowej rywalizacji w RANKINGU od NAJMNIEJ CIEKAWEJ do DOŚĆ CIEKAWEJ





Miejsce 8. SAN ANTONIO SPURS – MEMPHIS GRIZZLIES (2-0)

Pierwszy mecz +32 dla Spurs, drugi już tylko +26. Może w czwartym meczu uda się zejść do jednocyfrówki? Nah...
Matt Barnes powiedział, że Kawhi Leonard to jego kumpel i spędzają razem wakacje. To tyle ciekawego w rywalizacji Spurs-Grizzlies





Miejsce 7. LOS ANGELES CLIPPERS – PORTLAND TRAIL BLAZERS (1-0)

Mieliśmy na razie tylko jeden mecz w którym Chris Paul szkolił Lillarda, a Blake Griffin znęcał się nad skrzydłowymi Blazers. Kto wie, może Blazers jakimś cudem wygrają dwa mecze u siebie ale i tak wszyscy wiemy jak to się ostatecznie skończy. Portland jest gorsze na każdej pozycji.





Miejsce 6. GOLDEN STATE WARRIORS – HOUSTON ROCKETS (2-0)

Houston Rockets to jeden z najgorszych defensywnych zespołów w historii playoffs. W pierwszym meczu poddali się już po 5 minutach, w drugim zajęło im to trochę dłużej. Smaczku rywalizacji miała dodać kontuzja Stephena Curry ale jak się okazuje zespół który wygrał 73 mecze w sezonie zasadniczym nie zrobił tego tylko dzięki jednemu zawodnikowi.
Liderem Houston jest oczywiście Corey Brewer który zdobył w dwóch meczach 5 punktów rzucając 1/9 rzutów 





Miejsce 5. MIAMI HEAT – CHARLOTTE HORNETS (1-0)

Mecze jak ten sprawiają że nadal mylę Hornets nazywając ich Bobcats. Jak można stracić 41 punktów w pierwszej kwarcie przeciwko zespołowi który nie umie rzucać za 3? Kiedy Luol Deng pizga ci 31 punktów to wiedz że coś się dzieje...
Jeśli Steve Clifford (trener CHA) znowu wystawi Cody Zellera naprzeciwko giganta Whiteside’a to jebne ryjem w gruz. Lubię Hornets, Batum to debeściak ale jak porządnie nie przemeblują koncepcji to może skończyć się w 5 meczach.





Miejsce 4. ATLANTA HAWKS – BOSTON CELTICS (2-0)

Z perspektywy fana Celtics:
Przegrywać 17 pkt do przerwy -> odrobić straty -> stracić Avery Bradleya -> przejebać mecz 1 punktem -> nabrać pewności siebie przed meczem nr 2 -> dostawać w dupę 24-3 po 5 minutach gry -> zacząć odrabianie strat przeciwko Hawks którzy nie grają lepiej niż my -> zdać sobię sprawę że Crowder gra na jednej nodze -> zdać sobie sprawę że nikt tu nie potrafi trafić do kosza -> przejebać drugi mecz grając najgorszą koszykówkę w historii Boston Celtics.

Jako kibol pocieszam się jedynie tym że sprawdza się mój odrealniony scenariusz i Bostończycy już nigdy nie przegrają... Jednak prawda jest taka że jedyni zawodnicy którzy potrafią rzucać za 3 (Avery Bradley, Kelly Olynyk) doznali kontuzji a bez opcji dystansowej nie da się skonstruować ataku, Crowdera boli noga, Jeff Teague ogrywa Isaiah Thomasa, Paul Millsap to boss a Jared Sullinger to grubas.

Z perspektywy neutralnego kibica: 
Zacięte Game 1 dawało nadzieję na 7-meczową serię ale Game 2 to prawdopodobnie jeden z najgorszych meczów w historii NBA Playoffs i podejrzewam że żeński zespół Chimki Moskwa albo Wisły Can Pack Kraków dałby radę obu drużynom. Nie oglądajcie tego dalej jeśli podniecają was efektowne akcje, wsady i ogólnie rzecz biorąc normalna koszykówka w której dwa zespoły trafiają piłką do kosza. Mecze w Bostonie będą totalną defensywną rzeźnią i pokazem nieudolnej gry ofensywnej o brzmieniu pisku kredy po tablicy...





Miejsce 3. TORONTO RAPTORS – INDIANA PACERS (1-1)

Odtąd zaczyna się prawdziwa zabawa.
Raptors nie zawiedli swoich kibiców i po raz kolejny przegrali na otwarcie. DeRozan i Kyle Lowry byli zgodnie z planem beznadziejni, a Dwyane Casey zgodnie z planem okazał się słabym trenerem kiedy chwila tego wymaga.
W dwumeczu Paul George zdobył 61 punktów (20 na 37 w rzutach) przy zsumowanych 53 punktach DeRozana i Kyle Lowryego (17/63!!!). Jedyne co potrzebuje PG-13 by wyeliminować Toronto to odrobina pomocy od Monty Ellisa, Georga Hilla i ewentualnie jeszcze jakiegoś big-mana (no, w sumie to dość dużo pomocy mu potrzeba).
Tak czy owak.. na awans nie zasługuje ani Indiana ani Toronto.. błeee





Miejsce 2. CLEVELAND CAVALIERS – DETROIT PISTONS (1-0)

Cavaliers wygrają tą serię szybciej niż się spodziewałem ale przynajmniej Pistons sprawią po drodze parę problemów i postarają się by każdy mecz był wyrównany jak ten pierwszy w którym Reggie Jackson nasrał do własnego łóżka w końcówce.
Clevelandowe trio (LBJ-Love-Irving) wyglądało fantastycznie zdobywając razem aż 81 punktow.. ale to tylko pierwszy mecz. Czekamy aż defensywa Love’a i Irvinga znowu stanie się obiektem żartów. Może w meczach z Pistons, a może dopiero w kolejnych rundach.





Miejsce 1. OKLAHOMA CITY THUNDER – DALLAS MAVERICKS (1-1)

Game 1 był najlepszym przykładem dlaczego te playoffy są tak bardzo zjebane. Prawie 40-punktowa porażka Mavs z lepszym pod każdym względem rywalem. Na myśl o trzech kolejnych takich klęskach teksańczycy pewnie przykładali sobie pistolety do skroni.. ale chuy, na kolejny mecz trzeba przecież wyjść i przejebać z honorem. 

Więc wyszli na mecz... i Kevin Durant im go wygrał. 

33 oddane rzuty, 26 pudeł, tylko 21 punktów, 7 strat. To był najgorszy mecz w jego życiu. Występ którym przebił najgorsze hity Russella Westbrooka co jest wybitnym wyczynem. Ale z drugiej strony to co mógł zrobić skoro po drugiej stronie był Raymond Felton? Superstar, wybitny atleta, najlepszy zawodnik w historii New York Knicks, miłośnik hamburgerów i pączków.

To był jeden z najdziwniejszych meczów jakie kiedykolwiek widziałem i już nie mogę się doczekać co się będzie działo w kolejnych? Salah Mejiri znowu zatrzyma Enesa Kantera w Irańsko-Tureckim starciu wszechczasów??? Jezusmaryja..

_______________

MVP pierwszych czterech dni rywalizacji:

KEVIN DURANT (Dallas Mavericks)
Dzięki Kevinowi uwierzyliśmy że cuda zdarzają się także w koszykówce. Najlepszy występ Mavericka od czasów gdy Dirk zdobył dla Dallas mistrzostwo w 2011 roku.
Kevin Durant, You the Real MVP.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz